Oprócz awokado, zostały mi po świętach limetki, albo jeśli ktoś woli- limonki, z którymi nie bardzo wiedziałam, co zrobić. Odpadało oczywiście, pieczenie, gotowanie i w ogóle jakiekolwiek przygotowywanie czegokolwiek w kuchni- muszę odreagować ten kulinarno-świąteczny maraton! Ale okazuje się, że sprawa jest bardzo prosta-wystarczy przekroić limetkę na pół. Wchodzimy pod prysznic, odkręcamy wodę i zanim się zamoczymy, masujemy połówką limetki ramiona, brzuch, piersi i szyję, drugą połówką masujemy resztę ciała i tak stoimy kilka chwil spowite ciepłą parą, a potem już tylko prysznic! Limetka zawiera enzymy, które usuwają zrogowaciały naskórek-skóra jest gładka i przyjemna w dotyku. Spróbujcie! Przyjemnego złuszczania!
Nie wpadłabym na to:) Niezbadane są możliwości kuchni:P
OdpowiedzUsuńA co z twarzą?
OdpowiedzUsuńCiekawy sposób, na pewno wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńOsobom o wrażliwej skórze radziłabym sprawdzenie na małej powierzchni ciała jak zareagują na kwasy owocowe. Sama niestety muszę z nimi uważać. ;/
OdpowiedzUsuńChoć to, co napisałaś jest takie zachęcające... ;-)