Dostałam paczkę!







Cieszyłam się jak małe dziecko, które rozpakowuje prezent od Świętego Mikołaja! Zamówiony w angielskiej firmie wosk sojowy oraz akcesoria do robienia świec z tegoż wosku są już na miejscu czyli w mojej spiżarce-magazynku i czekają, kiedy znajdę wolny czas, aby się nimi zająć. Oj, nie będzie to proste, bo różnego rodzaju "robótek" do wykonania z dnia na dzień coraz więcej! A przecież muszę dokładnie rozeznać, żeby nie powiedzieć "obczaić" zagadnienie robienia świec z wosku sojowego, a polskiej literatury na ten temat ani na lekarstwo. Ale co tam, dla chcącego nic trudnego! Wymarzyłam sobie, że na tegoroczne Boże Narodzenie będę miała własnoręcznie zrobione sojowe świece i nie ma zlituj! A dlaczego akurat sojowe? Bo są takie jak lubię: naturalne, wolniej i dłużej się palą od parafinowych, nie są toksyczne, tworzą bardzo mało sadzy i dobrze "rozprowadzają" olejki eteryczne. Najbardziej lubię takie w kolorze naturalnym, za to z dodatkiem ziół i olejków eterycznych, w przezroczystych, szklanych pojemniczkach. Ale się rozmarzyłam.....

Komentarze

  1. Wspaniały pomysł, czy będą też dostępne na Lawendowej Farmie? ;)
    U mnie jutro ostatni egzamin, a więc na dniach wreszcie zrobię swojego przetopka. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli będą udane i powtarzalne, to z pewnością tak. Życzę Ci "szóstki" na egzaminie, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Super pomysł:) Już się nie mogę doczekać aby ujrzeć Twoje pierwsze efekty pracy:) Życzę powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz