Znacie lukrecję?


Oczywiście nie chodzi o Lukrecję Borgia, córkę papieża Aleksandra VI , która była księżną Ferrary i przez długie wieki cieszyła się złą sławą. Chodzi mi o śródziemnomorską roślinę o fiotetowych kwiatach i bardzo słodkim korzeniu, który dodaje się do wielu słodyczy, szczególnie w krajach skandynawskich, a u nas można ją spotkać w żelkach, te w czarnym kolorze to na pewno z lukrecją.  
 
A jak lukrecja to musi być anyż, wiem, wiem, nie wszyscy go lubią, ale w jego towarzystwie najczęściej można lukrecję spotkać. Ale lukrecja to nie tylko słodycz to również dobroczynne oddziaływanie na skórę. Wyciąg z korzenia lukrecji ma działanie przeciwutleniające, przeciwbakteryjne, przeciwalergiczne, przeciwzapalne oraz ochronne przed promieniowaniem UV, dlatego wykorzystuje się go w łagodzących tonikach, żelach, lotionach oraz kremach na dzień i na noc przeznaczonych do cery podrażnionej, zaczerwienionej i nadmiernie wrażliwej, a także do cery tłustej, skłonnej do wyprysków.No a ja zrobiłam sobie Słodką Lukrecję czyli jedyne i niepowtarzalne mydło naturalne z dodatkiem mielonego korzenia lukrecji. 
 Cóż to się działo w czasie jego mielenia! Słodko miałam nawet w nosie! Dla urozmaicenia koloru dodałam odrobinę suszonych liści orzecha włoskiego, a dla zapachu....... oczywiście olejek anyżowy! Mnie to połączenie bardzo odpowiada szczególnie w kuchni, moje lukrecjowe mydełko usuwa nawet najbardziej nieprzyjemne zapachy (czosnek, cebula) , a skóra po umyciu jest naprawdę miękka i gładka. To moje kolejne, ulubione mydło!





Komentarze

  1. czy mydełko będzie dostępne w sklepiku Lawendowej Farmy?
    byłabym naprawdę szczęśliwa, mogąc kupić choć jedną kostkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Aki, mydełko jest w sprzedaży, zapraszam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz