Czwarty września, szósta rano....



Komentarze

  1. Ale pięknie i rześko. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. cudownie! uwielbiam takie poranki!

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko, jak pięknie u Was... ależ niesamowite światło :)
    Chętnie usiadłabym na ganku z kubkiem mocnej kawy i nawet barbarzyńska dla mnie pora nocy (bo przecież jeszcze nie dnia;)byłaby do zaakceptowania:) A gdyby jeszcze ze mną jaki przyjazny kot zasiadł...

    OdpowiedzUsuń
  4. Z kotem nie byłoby najmniejszego problemu, aktualnie mam pięć...

    OdpowiedzUsuń
  5. Oooo... zazdroszczę bardzo, ale to bardzo, bardzo:D
    Ja niestety ze względu na alergię męża (i swoją, ale udaje, że jej nie mam i każde napotkane futro zawsze wyprzytulam) własnego zwierzaka nie mam.
    Kilka razy pytałam "zakoconych" znajomych, czy nie chcieliby Męża za kota wymienić... jakoś wszyscy wolą koty ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie dam sie wymienić za kota!

    OdpowiedzUsuń
  8. A no widzisz... mój też nie chce ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz