Plastelinki, plastelinki, dla chłopczyka i dziewczynki-NAGRODA!


No tak, wróciłam na trochę do przedszkola: gniotłam, miętoliłam, paćkałam, turlałam ,jak kto? no właśnie jak przedszkolak w czasie zabawy plasteliną. Tyle tylko, że przedszkolaki używają gotowej plasteliny, a ja usiłowałam stworzyć własne plasteliny i to takie, żeby nie tylko brudziły, ale jeszcze dobrze robiły naszej skórze. Czy mi się to udało? Sama nie wiem, oczywiście wypróbowałam wszystkie na sobie, skóra mi nie zeszła, a wręcz przeciwnie, była gładka, czysta (no, po Czarnej Mambie nie od razu), ale potrzeba mi dużo więcej różnych opinii, wskazówek, uwag od  osób o różnym rodzaju cery, bym  mogła uznać, że plastelinki-czyściki są gotowe. Póki co plastelinki są trzy:
1. Plastelinka Muminka -łagodna, do cery normalnej i suchej, z dodatkiem mielonych migdałów, białej glinki, kwiatów lawendy i gliceryny
2. Plastelinka Ufoludka- z glinką zieloną, mielonymi migdałami, spiruliną, mieloną szałwią i gliceryną (dodałam do niej drobno mielone otręby ryżowe, ale chyba z nich zrezygnuję, ponieważ niepotrzebnie wysuszają plastelinkę); dla cery trądzikowej, tłustej
3. Czarna Mamba- w zamyśle najbardziej radykalna, na razie z glinką zieloną (docelowo czerwoną), aktywnym węglem, brązowym cukrem i gliceryną; dla cery tłustej, trądzikowej. Byłam pełna obaw, że nie zmyję jej z twarzy, ale jakoś poszło!
Próbki plastelinek dodawałam do zamówień (wysłałam ok.30) i mam nadzieję, że otrzymam zwrotnie opinie i uwagi (kilka już dostałam), które , jak zawsze, są dla mnie bezcenne. Myślę, że po przerwie na Lawendowej Farmie (przygotowuję nową stronę) wyślę jeszcze drugą partię plastelinkowych próbek, a już dziś gorąco proszę o uwagi. 
Plastelinki są proste w użyciu: kawałek wielkości grochu kładziemy na dłoni, dodajemy odrobinę wody, mieszamy , a uzyskaną "paćkę" rozprowadzamy opuszkami na twarzy  z pominięciem oczu, po czym zmywamy ciepłą wodą, nie pozostawiamy ich na twarzy na  dłużej. Plastelinki mają za zadanie wyczyścić dokładnie skórę twarzy, usunąć tłuszcz i brud,  załagodzić stany zapalne, ale jednocześnie nie przesuszyć zbytnio skóry (stąd mielone migdały lub cukier). A może podpowiecie mi , jak pakować plastelinki? I czy dodawać do nich olejki eteryczne, a jeśli tak, to jakie? Za najbardziej udane pomysły przygotuję dwie nagrody w postaci porcji (50g) wybranej plastelinki ! Na pomysły czekam do 3 marca, z góry dziękuję za wszystkie propozycje. Pozdrawiam Wszystkich plastelinkowo!

Komentarze

  1. Do tych do cery trądzikowej można by dodać oleju tamanu lub olejku z drzewa herbacianego, sama mam tłustą cerę z niedoskonałościami i bardzo mi służą te olejki, może pakować normalnie tak jak mydełka w folie... Jestem strasznie ciekawa tych plastelinek bo nigdy czegoś takiego nie używałam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam :)Ja dzis dokonałam 1 zamówienia i ćwiczę cierpliwość bo przyjdzie dopiero po przerwie :) Plastelinki świetny pomysł, ja podobnie jak koleżanka wyżej mam cerę trądzikową i również pomaga mi olej z tamanu i olejek z drzewa herbacianego, i kocham jego aromat :)
    Proponuje również ekstrakt z oczaru bo dla mnie ma zbawienne działanie!

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. będziemy robić z dziewczynami zamówienie po przerwie, liczymy na plastelinki w jakiejkolwiek formie. brzmią ciekawie.
    ja mam dobre doświadczenia z olejem tamanu, ale ostatnio zachwyca mnie olej z kocanki. nie wiem czy mogłaby zaistnieć plastelinka dla cery naczynkowej, ale jeśli by mogła, na pewno byśmy się polubiły :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Plastelinki? Wiesz, przypomina to trochę pasty do mycia twarzy od Lush'a. Co prawda nigdy ich nie miałam, ale za taką kasę to mnie naawet nie stać na testowanie.
    Dodałas tam tyle fajnych rzeczy, ze nie wiem czy bym coś jeszcze pakowała. Pytasz o olejki teryczne - mam cerę jak Ksenka i always the..., więc ja sie skłaniam ku Czarnej Mambie, węgiel mi sie tu bardzo podoba, ale wiesz, czy nie myślałaś o jakimś oleju? myślę, że te w formie maseł dałyby nie plastelinkę, ale mydło, wiec odpadają, ale jakiś olej, np. migdałowy - w ramach złagodzenia po umyciu twarzy plastelinką, coś tam go zostanie na twarzy i niech to złagodzi skórę. Oczywiście kilka kropel drzewka herbacianego nie zaszkodzi, bo go daję do większości kręconych kosmetyków. Jeszcze myślę o olejku pomarańczowym - też łagodzi i uspokaja "wariacką" mieszaną i tłustą cere. I może odrobina kurkumy, bo łagodzi zmiany skórne.
    A pakowanie? Pudełeczka takie jak na balsamy całkowicie wystarczą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Plastelinka Muminka niech pachnie lawendą i rozmarynem albo tak jak Buchel de Noel z Lusha marcepanem (i coś mi się wydaje, że Lush w tej paście ma jeszcze drobno zmielone rodzynki, możne to jest dobry pomysł? :)
    Czarna Mamba (czyli pewnie odpowiednik Lushowego Dark Angel) mogłaby jeszcze zawierać drobno zmieloną kawę i tak pachnieć.
    Plastelinka Ufoludka - tu mi pasuje wszystko co zielone, czyli zielona herbata,liście rozmarynu, algi.

    OdpowiedzUsuń
  6. A jeśli chodzi o pakowanie, to może duże plastelinowe kule zapakować w gruba folię i przewiązywać u góry wstążką,żeby wyglądało to jak prezent?

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj :) świetny pomysł :)
    Po możliwości wysuszania domyślam się, że plastelinki zawieraja detergent?
    Od razu stanął mi przed oczami "mój" dwu-i-pół-latek zjadający plastelinę... A może dałoby się zrobić plastelinkę bez detergentu, taką nawet jadalną? Oczywiście głównie do skóry suchej. Mączka albo otręby / migdały, olej słonecznikowy, miód? Jak pani to widzi?
    Jako opakowanie widzę pudełeczka jak na balsam albo folia celofanowa.
    Świetny pomysł :D pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. fajnie wyglądają :) chyba nie dodawałabym olejków eterycznych, bo mogłyby podrażniać w trakcie szorowania twarzy. A z opakowań najlepsze byłyby zakręcane pudełka bo szczelne opakowanie chroni produkt przed wysychaniem

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam, ja dostałam do testu plastelinkę tą najbardziej zieloną. I sprawdziła się, skóra była po niej bardzo gładka i fajnie się wchłaniał po niej kremik nawilżający. Opakowanie rzeczywiście mogłoby być jakies fajniejsze, ale jeśli będzie wysyłana z torebeczkach, to raczej będę je przekładała do pudełeczek np. po balsamach od Pani Ewy. Gdyby któraś glinka była z olejkiem pomarańczowym lub herbacianym byłoby super. A może w przyszłości byłbyby takie maseczki dostępne?:)

    OdpowiedzUsuń
  10. chodzi mi o maseczki które jako główny składnik miałyby algi(spirulinę, czy inne), i oczywiście + dodatki.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przede wszystkim gratuluje pomysłu :)
    Widok tych kuleczek od razu przywiódł mi na myśl czekoladki z bombonierki (a może ja po prostu wszędzie widzę łakocie) i pewnie owinięte w cieniutki (bibułę czy coś podobnego) papier i włożone do papilotki wyglądałyby obłędnie. Ale zakładając, że zapewne jedna kuleczka starcza na więcej niż jedno użycie, byłoby to kompletnie niepraktyczne. Równie niepraktyczne co efektowne byłoby zawinięcie kulki w zielony, przypominający liść papier przewiązany rafią.
    Trochę mniej niepraktyczne ale za to bardziej pracochłonne (zakładając własnoręczne wykonanie) byłoby zapakowanie kuleczki w ściągany (lub zawiązywany) sznureczkiem lniany, surowo-bawełniany lub nawet jutowy woreczek, który można by wtedy sobie gdzieś w łazience zawiesić i nie martwić się o przemoczenie kulki.
    Zestaw kulek mógłby się gnieździć w plecionym (z trawy czy z czego tam to robią, takie cienkie jasne paski) kwadratowym koszyczku opakowanym jakąś tkaniną, siateczką czy też nawet cieniutkim papierem, no ale to miałoby sens przy różnych rodzajach kulek dla tego samego rodzaju cery (czyli np kula naturalna + jakieś z olejkami albo ziołami) no i cenowo byłoby mało atrakcyjnie, bo pewnie samo opakowanie kosztowałoby tyle co kula jak nie więcej :)
    Więc zapewne najpraktyczniejszym rozwiązaniem byłby pojemnik, o którym już wyżej w komentarzach napisano :D
    Tyle paplaniny, żeby dojśc do tego samego, co reszta wniosku, ale się za to trochę opakowaniowo wyżyłam ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mogę się doczekać tych plastelinek. Dla mnie prawdopodobnie najbardziej odpowiednia będzie Muminkowa ze względu na to, że jestem posiadaczką skóry wrażliwej, skłonnej do przesuszenia. Zmniejszyłabym tylko ilość gliceryny na rzecz jakiegoś oleju (np.różany i (lub) lawendowy)i może dodała odrobinkę olejku np z aksamitki drobnej ( ma właściwości antyseptyczne i antybakteryjne)albo lawendowy.
    Co do opakowania. To również marzy mi się jakieś ładny, malutki koszyczek ale opakowanie było by zupełnie niepraktyczne. Najbardziej odpowiednie było by (tak jak pisała Bezeltynka) pudełeczko, które można by szczelnie zamknąc tak aby reszta plastelinki nie wysychała.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie wiedziałam, ze coś takiego w ogóle istnieje. To musi być super sprawa bawić się taką plastelinką, która zadziała dobroczynnie na twarz :) super

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz